Przeludnienie

    Przeludnienie we współczesnym świecie jest szalenie poważnym problemem, pomimo tego, iż twierdzi się, że Ziemia jest w stanie wyżywić jeszcze od kilku do kilkunastu (w zależności od szacującego) miliardów ludzi więcej. Co to w tym wypadku znaczy wyżywić? Znaczy to nic innego, jak pozwolić wegetować, istnieć po prostu. Podobnie jest, gdy da się piętnastoosobowej, obrzydliwie wielodzietnej rodzinie, równowartość minimalnej krajowej płacy: Gnieżdżą się wszyscy w brudnej ruderze, mając tyle jedzenia, żeby nie zdechnąć z głodu, oraz tyle ubrań, żeby nie zamarznąć na śmierć.
    Większość współczesnego świata trwa bez nadziei na poprawę sytuacji. Zacofane państwa są na tyle bogate, żeby produkować tony (w innych jednostkach nie ma sensu liczyć) nowych obywateli, ale na tyle niedorozwinięte, że nie są w stanie nad tym procesem panować. Co z tego wynika?
    Żyjąc w nowoczesnym państwie, można by myśleć: "ta sprawa mnie nie dotyczy, będę się rozwijał nie bacząc na problemy innych". Lecz poza takim osądem sprawy, gorsze jest tylko to, co wyrabiają zacofane kraje. Po pierwsze: nadmiar ludzi wyjaławia naszą planetę pod względem każdego rodzaju surowca (a wyjaławiają go przede wszystkim przestarzałe technologie, szeroko stosowane w biednych krajach). Po drugie: nadmiar biednych ludzi zalewa rozwinięte państwa. Sytuacje te porównać można do wrzątku i lodu: jeśli wrzucimy gram lodu do gotującej się wody, ten pierwszy szybko się roztopi nie zakłócając procesu wrzenia. Lecz jeśli garnek zasypiemy multum kostek, to woda przestanie wrzeć. Ktoś powie: "przecież pod spodem jest nadal działający palnik i wszystko za jakiś czas, choć dosyć późno, znów zacznie wrzeć".
    Dosyć późno? Pamiętać należy, że w naszej butli, gazu jest coraz mniej. Gdy zasoby planety znikną, cała cywilizacja obudzi się z przysłowiową ręką w nocniku, ale będzie już za późno na działanie - pozostanie tylko lamentowanie i plucie sobie w brodę.

WNIOSEK: Niepotrzebny (wręcz szkodliwy) nadmiar ludzi należy usunąć.

    Ktoś może powiedzieć, że określanie kogoś mianem "niepotrzebnego" i "niekorzystnego", to rzecz straszna, a eliminacja takich jednostek to nieludzkie okrucieństwo.
    Dlatego mówię: rozwiązanie tego problemu, to DZIAŁANIE W SAMOOBRONIE. Jeśli przestanie się myśleć w kategorii "ja teraz", albo "my teraz", a zacznie myśleć w szerszej kategorii "my ludzkość", dochodzi się do wniosku, że może i nadmiar niepotrzebnych, niekorzystnych ludzi nie stanowi w dzisiejszym rozumieniu zagrożenia bezpośredniego, ale stanowi zagrożenie, które z całą swą strasznością ujawni się w przeciągu maksymalnie kilku pokoleń, ukazując ukrytą tendencję samobójczą całego gatunku. Zaniechanie w usunięciu problemów demograficznych jest jak postawienie wyroku śmierci z opóźnionym wykonaniem, a śmierć ta będzie bolesna, nieuchronna i ostateczna. Zaniechanie, to zbrodnia popełniona na przyszłych pokoleniach.

    M. Ave (20 sierpnia 2007)

PS: To na pewno nie ostatni tekst dotyczący tego zagadnienia. W najbliższej przyszłości na pewno zostanie ono rozwinięte i wzbogacone o szczegóły.