Słowa
Słowa posiadają wielką moc, czego przykłady mnożą się w drastycznej
większości sfer codziennej, i tej mniej codziennej również, ludzkiej
egzystencji. Wystarczy drobna manipulacja szykiem zdania, zamiana
jakiegoś wyrazu na inny, bliskoznaczny, i już z niczego robi się coś.
Kreatywne używanie języka to zasadnicza część kreowania świadomości,
od marketingu towarowego, przez marketing religijny, aż do marketingu
politycznego. Słowo może zarówno do czegoś zachęcać, jak i zniechęcać.
Słowo "nietolerancja", statystycznemu Polakowi kojarzy się negatywnie,
nawet jeśli sam jest nietolerancyjny (ale żeby to sobie uświadomić,
musi pomyśleć...). Jak sądzę, jedną z tego przyczyn, jest zestawienie
słowa "nie" z przymiotnikiem "tolerancyjny" i rzeczownikiem
"tolerancja", które to mają od jakiegoś czasu powszechne w ludzkich
umysłach nacechowanie pozytywne. Tak samo jak "nie-kompetencja" i
"nie-bezpieczeństwo", "nie-tolerancja" określa coś "złego",
przeciwstawiane przy pomocy "nie" czemuś "dobremu".
Jednak, o ile kompetencja i bezpieczeństwo, to rzeczy faktycznie
potrzebne, to zalety tolerancjonizmu (czyli doktryny forsującej
rzekomą tolerancję i sprzeciwiającej się aktywnej segregacji) są
wysoce wątpliwe, jeśli tylko się nad nimi zastanowić.
Co by nie rozwodzić się nadmiernie nad faktycznością tolerancji:
tolerancjoniści nie tolerują spraw negatywnych dla nich samych (np.
ludzi otwarcie nietolerancyjnych), czyli w gruncie rzeczy nie są
tolerancyjni, ale magiczna otoczka słowa "tolerancja", wyrastająca z
tzw. "humanitaryzmu", skłania do coraz większego tolerowania i
mniejszej segregacji. Ludzie zajmują się segregacją śmieci, jednak w
coraz większym stopniu śmieci zajmują się segregacją ludzi.
Gdy ktoś pyta się o Mój stosunek do spraw tolerancji, odpowiadam
wprost: wyznaję inteligentną nietolerancję, czyli segregację na
podstawie logicznych przesłanek, nie na niekonstruktywnych motywach,
takich jak nienawiść czy tradycyjne uprzedzenia. Ta krótka formułka
powinna wszystko wyjaśnić, jednak nieraz i nie dwa musiałem zmitrężyć
więcej słów niż sprawa naprawdę wymaga, nierzadko nie uzyskując
pożądanego efektu, tj. ZROZUMIENIA tego, o czym mówiłem.
Nawet w zestawieniu z poważanym słowem "inteligencja" (które,
niestety, u wielu traci swe znaczenie), słowo "nietolerancja" brzmi
"źle", nie mówiąc już o mentalnym szowinizmie (czyli postawie
nietolerancji dla debilizmu), gdzie "mentalny" nie stanowi żadnej
przeciwwagi dla pogrążonego od dawna (i często źle rozumianego) w
społecznym języku "szowinizmu".
Dlatego też, zwracam się z prośbą o pomoc do językoznawców zawodowców
i amatorów:
Pomóżcie znaleźć nowe określenia dla pojęć Inteligentnej Nietolerancji
i Mentalnego Szowinizmu, albo starajcie się odczarować pojęcia
nietolerancji i szowinizmu z ich negatywnego dla społeczeństwa
nacechowania. Jedno działanie nie wyklucza drugiego.
Propozycje proszę słać tutaj: redakcja.kacerz@gmail.com
M. Ave
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL